czwartek, 16 lipca 2009

Zakaz palenia



Ustawa z dnia 9 listopada 1995 r. o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych.

Zakaz palenia w miejscach publicznych. Co to znaczy, w miejscach publicznych?? Otóż przez zwykłą ciekawość zajrzałam ostatnio do powyższej ustawy, do internetu i okazało się, że ustawowe miejsca publiczne to nie to samo co miejsca publiczne uważane przeze mnie.

Ustawa dotyczy jedynie miejsc ujętych w Art. 5. 1. tzn. zakłady opieki zdrowotnej, szkoły i miejsca pracy. Z doświadczenia jednak wiem, że w tych miejscach zakaz nie wszędzie jest stosowany. Na nic się wtedy zdają upomnienia, prośby etc. Jedynym rozwiązaniem jest powiadomić odpowiednie służby. A tutaj już konsekwencje mogą być różne, bo co w sytuacji gdy pali właściciel, wykładowca, lekarz?? W takiej sytuacji najczęściej nic się nie robi albo...zmienia pracodawcę, uczelnię, szpital.

Nie o tym jednak chciałam pisać w dzisiejszym poście. Co do powyższego sprawa jest jasna natomiast co kryje się pod pojęciem "inne obiekty użyteczności publicznej" w Art.5.1 punkt3 ?? Teraz już wiem, że cokolwiek by to nie było nie należą do nich korytarz w bloku mieszkalnym, klatka schodowa, wiata przystanku autobusowego, chodnik. To nie są już miejsca publiczne ku mojemu ogromnemu zdziwieniu. Dziwne?? Tak, moim zdaniem dziwne.

W związku z powyższym osoba paląca pod wiatą przystanku autobusowego np. w czasie deszczu, gdy jedna osoba stoi na drugiej, pali papierosa zgodnie z prawem. Nie ma bowiem w ustawie zakazu palenia na przystankach komunikacji miejskiej. Zakaz palenia na przystankach może zostać wprowadzony przez organ samorządu terytorialnego i wtedy obowiązuje on na terenie tej jednostki samorządowej. Niestety takich zakazów jest mało.

Zatem zgodnie z prawem jestem systematycznie podtruwana. Nie od dzisiaj przecież wiadomo, że palenie bierne jest bardziej szkodliwe. I uprzedzając opinie palaczy nie zamierzam zacząć palić tylko dlatego aby ułatwić życie innym. Zwyczajnie NIE, mam takie zasady, papierosa nie tknę a poza tym mam co robić z zarobionymi ciężko pieniędzmi.

Podobnie sytuacja wygląda na chodniku, na przejściu dla pieszych gdzie palacz bezkarnie pali papierosa a my dostajemy owym "drogocennym" dymkiem w twarz. Prawo jest bezsilne a my kierując uwagę pod adresem jegomości zostajemy obrzuceni wyzwiskami. Bo przecież jak śmieliśmy zwracać mu uwagę. On jest nałogowcem i trzeba go zrozumieć, to jak tlen dla nas.

Wszystko zależy od kultury i dobrego wychowania palaczy. Niestety w tym przypadku zdecydowana większość nie zna znaczenia tego słowa...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz