piątek, 25 czerwca 2010

Bunt pracowniczy w Chinach


Niedawno portale informacyjne rozpisywały się o rosnącej ilości samobójstw wśród pracowników chińskich fabryk. Wydawało się, że problem został zażegnany. Pracodawcy wręczali wtedy do podpisania pracownikom zobowiązania, że nie targną się na własne życie, zatrudniali psychologów a budynki ogradzali siatką.

Teraz już wiemy, że te zabiegi nie przyniosły pożądanych efektów i ostatecznie taśmy produkcyjne stanęły. Pracownicy zaczęli głośno domagać się podwyżek, zaplecza socjalnego i bezpieczeństwa pracy.

Czyżby tania chińska siła robocza przechodziła do historii?

Władze Chin na razie nie reagują ale mają problem, który muszą rozwiązać. Przyznają jednak, że są przygotowane nawet na użycie siły. Siły? Przecież każdy pracownik ma prawo do godnego życia, wynagrodzenia za dobrze wykonaną pracę a nie stawek głodowych.

Uważam, że bardzo dobrze się dzieje, że Ci ludzie walczą o siebie, swoje rodziny. Fakt, my jako użytkownicy ich produktów możemy na tym ucierpieć ale czy ktoś pomyślał, że jeździmy autami wyprodukowanymi przez ludzi, którzy nie mają za co jeść, którzy często traktowani są jak niewolnicy? Do jakiego stanu musi być doprowadzony człowiek, który w proteście popełnia samobójstwo? My tylko wiemy, że np. auta tam produkowane są dobre ale nikt nie zastanawia się jakim "kosztem" zostało zrobione...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz