środa, 3 listopada 2010

Studentom mówimy NIE


Jeszcze niedawno student był najlepszym pracownikiem. Najtańszy, pełen energii i zaangażowania w wykonywaną pracę. Był zagrożeniem dla pracownika etatowego. A teraz? Coraz więcej firm mówi "studentów nie zatrudniamy". Dlaczego tak się dzieję? Pomijając już fakt, że to forma dyskryminacji i z pewnością PIP przyjrzy się takim ogłoszeniom to jakiś powód takich decyzji pracodawców na pewno jest i nie ma on nic wspólnego z dobrem pracownika etatowego.

Okazuje się, że studenci to przede wszystkim osoby niedyspozycyjne a więc nie wchodzi w grę praca na zmiany, w weekendy a to właśnie w zawodach wymagających pełnej dyspozycji najczęściej może znaleźć pracę student, mam tu na myśli np. magazyniera, sprzedawcę w sklepie, kasjera etc.

Dodatkowo studenci wykazują zaangażowanie jedynie na początku swojej kariery zawodowej i zapał szybko im mija co również nie podoba się pracodawcom. Pracodawcy uważają, że oszczędności wynikające z zatrudnienia studenta (za studenta nie trzeba płacić składek ZUS) w ogólnym rozrachunki nie są takimi oszczędnościami na jakie wyglądają. Studentom nie chcę się pracować a wyszkoleni - znikają do innego pracodawcy.

Oczywiście nie można tutaj uogólniać, nie wszyscy studenci są tacy sami, z pewnością duża grupa młodych ludzi ceni są stabilizację zatrudnienia, gwarancje otrzymywania wynagrodzenia w terminie, możliwość rozwoju osobistego ale czy firmy w obecnych czasach są w stanie zapewnić pracownikom takie warunki? Może to nie kwestia studentów? Może po prostu student nie boi się stawiać wymagań i dlatego pracodawcy ich unikają?

1 komentarz:

  1. Moim zdaniem problem tkwi również w pracodawcach, którzy niechętnie zgadzają się na pracę na pół etatu lub pracę zdalną. Jednakże pośród znajomych mi studentów są i tacy, którzy nawet w wakacje nie podjęli żadnej pracy, a po studiach chcieli zarabiać 5000 brutto. Niestety:/ Też jako pracodawca, takich absolwentów bym nie zatrudniła.

    OdpowiedzUsuń