piątek, 31 lipca 2009

m-learning


Szkolenia tradycyjne oraz e-learning, który jeszcze do końca nie został przyjęty przez odbiorców mogą zostać wyparte przez... m-learning. To nowoczesna forma edukacji, do której potrzebny jest jedynie telefon komórkowy z dostępem do internetu. Forma szkolenia wydaję się nie mieć ograniczeń. Z nauki będzie można korzystać wszędzie bez konieczności ciągnięcia za sobą laptopa.

Nowatorski sposób na szkolenia, sposób na zarobienie pieniędzy. Zapewne spora grupa ludzi będzie zainteresowana takimi szkoleniami, głównie zaś młodzież. Ale czy tego typu szkolenia przyjmą się na tyle żeby się opłacały?? Nadal duża grupa szkoleniowców to osoby preferujące kursy tradycyjne, czy to się zmieni??

Wszystko się zmienia, świat idzie do przodu, zmieniają się nasze priorytety, czasu zaczyna brakować a uczestnictwo w szkoleniach może okazać się jedynym sposobem na zachowanie miejsca pracy albo uzyskanie innego, lepszego stanowiska. Wówczas szkolenie m-learning (np. w drodze z pracy) może być jedynym sposobem na poszerzenie wiedzy.

więcej>>

czwartek, 30 lipca 2009

Wypalenie zawodowe


Wypalenie zawodowe to efekt stresu, przemęczenia, rutyny. Może dotknąć każdego z nas. Wypalenie zawodowe występuje najczęściej, gdy praca przestaje dawać satysfakcję, pracownik przestaje się rozwijać zawodowo, czuje się przepracowany, niezadowolony i znudzony zajęciem, które kiedyś przynosiło radość.

Jednym z efektów wypalenia zawodowego jest traktowanie innych instrumentalnie, odczucie, że mamy zły dzień, niestety nie kończy się tylko na jednym dniu. Jest to wynik wypalania się czyli stresu występującego na skutek przepracowania bądź pracy w złych warunkach. Występuje najczęściej w zawodach wymagających intensywnych kontaktów z ludźmi, pracy pod presją czasu.

Wypalenie zawodowe przebiega według następującego schematu:

I. Faza wyczerpania zawodowego - pojawia się zmęczenie fizyczne, dolegliwości ze strony układu pokarmowego, bóle głowy, zaburzenia snu, osłabienie układu immunologicznego. Sprzyja to ograniczaniu kontaktu z klientami najczęściej poprzez zwiększanie przerw w pracy.

II. Faza depersonalizacji - przejawia się poprzez dystansowanie się fizyczne lub psychiczne w stosunku do klienta, a także negatywne przekonanie, że osoba potrzebująca pomocy zasługuje na los jaki ją spotkał.

III. Faza zaburzenia w zachowaniu - przejawia się w przeświadczeniu pracownika o własnej niekompetencji i braku kontroli nad sprawami zawodowymi, trudnościach w koncentracji na problemie i opanowywaniu emocji, niezadowoleniu i niechęci do wykonywanej pracy.

Jak więc zapobiegać wypaleniu zawodowemu?? Oto kilka rad:

- Rywalizuj z samym sobą, nie z innymi,
- Pracuj metodą małych kroków,
- Unikaj odwlekania spraw na jutro i domykaj sprawy dziś,
- Dobrze zorganizuj sobie czas,
- Nie wykonuj kilka rzeczy na raz,
- Zaplanuj dzień pozostawiając margines czasu na załatwienie każdej sprawy.

więcej>>

wtorek, 28 lipca 2009

Cytaty, Aforyzmy -Edukacja



Edukacja - to okres, w którym jesteś nauczany przez kogoś, kogo nie znasz, o czymś, czego nie chcesz wiedzieć.

- Gilbert Keith Chesterton, angielski pisarz (1874–1936)



Edukacja jest tym, co pozostaje wówczas, gdy to, co wyuczone, zostało zapomniane.

- Burrhus F. Skinner, amerykański psycholog (03.1904 - 08.1990)



Nauka nie jest szkodliwa, pod warunkiem, że stosowana jest z umiarem.

- Czesław Banach, pedagog i działacz oświatowy ur. 1931



Zawsze jestem gotowy do nauki, ale nie zawsze lubię być nauczany.

- Winston Churchill, brytyjski polityk, mówca, strateg, pisarz i historyk (11.1874 - 01.1965)



Jedynie co wiem, to że nic nie wiem.

- Sokrates, filozof grecki

poniedziałek, 27 lipca 2009

Pomnik Józefa Piłsudskiego


Zwalnianie pracownikow. Teoria i praktyka.


Przede wszystkim zgodnie z kodeksem pracy a więc nie łamiąc przepisów prawa i z zachowaniem ludzkiej twarzy. Kodeks pracy jasno mówi, że zarówno pracownik jak i pracodawca mają prawo rozwiązać umowę o pracę i w zależności od stażu w danej firmie, od rodzaju umowy przysługują odpowiednie okresy wypowiedzenia. Okres wypowiedzenia umowy na czas nieokreślony wynosi:

* 2 tygodnie, gdy pracownik był zatrudniony krócej niż 6 miesięcy,
* 1 miesiąc, gdy pracownik był zatrudniony co najmniej 6 miesięcy,
* 3 miesiące, gdy pracownik był zatrudniony co najmniej 3 lata.

W przypadku umowy na czas określony to 2 tygodnie.

Art. 30 § 22 K.p. - Okres wypowiedzenia wynoszący 2 tygodnie kończy się w sobotę a wynoszący 1 miesiąc lub 3 miesiące kończy się ostatniego dnia miesiąca . Wynika z tego, że przy 2 tygodniowych okresie wypowiedzenia, wypowiedzenie składamy w piątek w pozostałych sytuacjach powinno to nastąpić ostatniego dnia miesiąca.

Zwolnienie pracownika poza aspektami prawnymi dotyka również sfery psychologicznej, emocjonalnej. Jest to ciężkie przeżycie przede wszystkim dla pracownika. Nie należy jednak do przyjemności dla żadnej ze stron. Temat jest bardzo delikatny i zasługuję na takie właśnie traktowanie.

Jak zatrudnić pracownika wszyscy wiedzą. To przyjemne zajęcie i pracodawca bądź kadrowa robią to z przyjemnością ale jak zwolnić?? Kiedyś były to 3 słowa: Jest Pan/Pani zwolniony/a. A teraz?? Czy coś się zmieniło??

Podobno tak. Coraz częściej pracodawca zastanawia się jak to powiedzieć pracownikowi możliwie najdelikatniej. Jak rozejść się z długoletnim pracownikiem aby go dobrze wspominał i nie zepsuł reputacji firmy.

Podstawowa sprawa to rozmowa z pracownikiem w cztery oczy. Takie rozmowy nie mogą się toczyć w obecności całego działu. Rozmowa przeprowadzona z szacunkiem należnym pracownikowi powinna się odbyć bez względu na przyczynę zwolnienia.

W firmach coraz częściej stosowany jest również Debrifing (można o tym wyczytać w czasopismach personalnych). Ma on zapewnić pomoc przy zwalnianiu zarówno dla osób, które właśnie dostały wypowiedzenie jak i dla osób pozostających w firmie. Debrifing to spotkania grupowe lub indywidualne. Rodzaj przeprowadzonego spotkania zależy od zdarzenie jakie miało miejsce i od oddziaływaniu go na daną grupę, osobę. Debrifing ma zminimalizować odczucie stresu i traumatycznych przeżyć. Ma również, co dla pracodawcy wydaje się najważniejsze zmniejszyć ilość kierowanych pozwów do sądów pracy. Spotkania wydają się zatem zbawienne dla obu stron. Ale czy rzeczywiście istnieją?? Teoretycznie tak a praktycznie??

Osobiście nie spotkałam się jeszcze z taką praktyką. Pracodawcy nadal rzadko szanują swoich pracowników i postępują często w myśl zasady "murzyn zrobił swoje, murzyn może odejść". Czy to się kiedyś zmieni??

sobota, 25 lipca 2009

W sieci


Natknęłam się ostatnio na wzmiankę w prasie, z której wynika, że młodzi ludzie coraz częściej swoje CV wraz z kompletem informacji (galeria zdjęć, kopie dyplomów, referencje, filmy etc.) zamieszczają w różnego rodzaju serwisach społecznościowych. Z dokumentów można zatem dowiedzieć się jakie mają wykształcenie, czym się interesują oraz poznać przebieg ich dotychczasowej kariery zawodowej.

Starając się o pracę wysyłają do szefa lub działu rekrutacyjnego e-mail z linkiem do strony informacyjnej. Kandydaci do pracy coraz częściej uważają, że mogą stracić szansę na zatrudnienie, jeśli nie skorzystają z serwisu. Taki sposób rzeczywiście może pozwolić na zauważenie kandydata przez Headhunterów. Jeśli już kandydat decyduje się na zamieszczenie takiego filmu "w sieci" powinien ubrać się jak do rozmowy kwalifikacyjnej a jego wypowiedź powinna mieć formę CV i listu motywacyjnego.

Ps. Mnie ta informacja zaskoczyła. Zrozumiałe jest zamieszczanie swojego CV na tego typu serwisach społecznościowych ale wysyłanie e-maila z linkiem do przyszłego pracodawcy to chyba przesada.

czwartek, 23 lipca 2009

Właściwy sposób wypowiadania się


Stosowanie nieprecyzyjnych określeń i złagodzonego języka w dzisiejszych czasach to nie jest dobry pomysł. Po wypowiedziach współpracowników: "zrobiliśmy", "tak jakby", "mogliśmy" etc. nie wiadomo często kto co powiedział albo zrobił i czy w ogóle coś się wydarzyło. Należy zatem prezentować opinie używając jasnych i konkretnych wyrażeń. Dla właściwego odbioru przez drugą stronę konieczne jest przedstawienie zdania wprost i bez dwuznaczności.

Poniżej przedstawiam kilka "sztuczek", które ułatwią życie nie tylko zaczynającym karierę.

Jeśli chcesz być PEWNY siebie to używaj zwrotów:
- Prawdą jest, że...
- Wiem, że....
- Z pewnością...
- Na pewno...

Jeśli chcesz być ZDECYDOWANY to używaj zwrotów:
- Proszę zrobić....
- Zróbmy to...

Jeśli chcesz być NEUTRALNY to używaj zwrotów:
- Jest Pan pewny?
- Nie dobrze się stało, że...
- Popełniono błąd...

Jeśli chcesz być POZYTYWNY to używaj zwrotów:
- Czy zechciałaby Pani...
- Czy chce Pani...
- Czego się Pani napije?

Jeśli chcesz być BEZPIECZNY to używaj zwrotów:
- To dopiero wyzwanie
- To żaden kłopot
- Nie ma rzeczy niemożliwych
- To wspaniała inwestycja

Stosowanie tych kilku zasad przedstawionych przeze mnie naprawdę pomaga w życiu. Często nie ważne co się mówi ale jak się mówi.

środa, 22 lipca 2009

Jak nie zostać pracoholikiem??


Pracoholizm – stan uzależnienia od wykonywanej pracy, powodujący zaburzenie równowagi między istotnymi elementami życia codziennego.

Pracoholikami są zwykle osoby pilne, perfekcyjne, ale i niepewne siebie, nieśmiałe, niedowartościowane, bojące się otoczenia. Często są to osoby ambitne, lubiące rywalizować i wygrywać, które wysoko stawiają sobie poprzeczkę, za wszelką cenę dążą do osiągnięcia sukcesu i prestiżu społecznego. Z drugiej zaś strony podchodzące niejednokrotnie z obawą do własnego talentu, spontaniczności czy fantazji.(źródło: www.pl.wikipedia.org)

Co zrobić by nie zostać pracoholikiem?? Sposobów jest zapewne wiele, jednak z zebranych przeze mnie informacji wynika, że należy:

- znaleźć sobie hobby,
- dobrze zorganizować czas pracy,
- nie myśleć o pracy po pracy,
- nie zabierać pracy do domu,
- nie zostawiać nic na później,
- traktować pracę jako dodatek,
- punktualnie przychodzić i wychodzić z zakładu pracy,
- umieć powiedzieć "nie",
- ustalić jasne zasady( priorytety),
- słuchać co mówią najbliżsi,
- wyłączyć komórkę,
- dowartościować się poza pracą,
- doceniać to co się ma,
- jeździć na urlop,
- nie zaniedbywać przyjaciół,
- chorować w domu,
- urodzić czworo dzieci,
- nie podejmować żadnej pracy.

POWODZENIA!!!

poniedziałek, 20 lipca 2009

Grzeczne dziewczynki...


Zaopatrzyłam się ostatnio w książkę z serii "Grzeczne dziewczynki..." Książka lekka i przyjemna a dodatkowo edukacyjna. Lubię tego typu książki. Odprężają mnie. Książka podsunęła mi pomysł na własny biznes. Pomysł może mało dochodowy przynajmniej na początku ale... Mnie się nie spieszy. Mam póki co pracę i przez najbliższy rok to się raczej nie zmieni. Biznes nie wymaga rezygnacji z pracy i przy odrobinie samozaparcia można go pogodzić z dotychczasowymi obowiązkami. A efekty mam nadzieję przyjdą z czasem. Kto wie może za jakiś czas będą z tego pieniądze.

sobota, 18 lipca 2009

Burze, nawałnice


Po kilku dniach ślicznej a zarazem parnej pogody znowu pojawiły się nad Polską groźne burze, nawałnice, grad. Na śląsku miały miejsce ze środy na czwartek. Początkowo zauważalne jedynie na horyzoncie błyskawice w krótkim czasie przeistoczyły się w groźną ulewę z gradem i silnym wiatrem.

Pozalewane ulice, piwnice, zniszczone samochody, połamane drzewa. To efekt burzy na Górnym Śląsku. W mediach niewielka wzmianka o całym wydarzeniu głównie na podstawie zdjęć przysyłanym przez internautów. Rozgłosu nie było. Pojawiło się natomiast kilka komentarzy dotyczących Śląska w stylu "po co nam ten śląsk, to są brudasy, nieroby etc". Śląsk nie prosił przecież o pomoc w naprawie poniesionych po nawałnicy strat. Nie mniej jednak pan nie umiał się opanować i komentarz zamieścił. Komentarze pod nielicznymi artykułami to był jedyny odzew w sprawie sytuacji na Śląsku.

Wczoraj podobny dramat spotkał stolicę, Warszawę. I co?? Media prześcigają się w informacjach. Pokazują zdjęcie za zdjęciem. Duże artykułu w stylu - Metro zalane czy Stolica popłynęła. No i co z tego?? Na Śląsku też niejeden tunel zalało. Tory były podmyte i pociągi nie kursowały. Ale to prawie nikogo nie obeszło.

Rozumiem, hierarchia wartości ale jak zalało Trójmiasto to również było o tym głośno a media nie udawały, że problemu nie ma. O co zatem chodzi?? Czy to są prywatne uprzedzenia??

P.S. Czy tak potraktowany Ślązak ma teraz pomagać innym regionom?? Nie wiadomo kto i ile osób ma podobne zdanie do opinii wygłoszonej w komentarzu. Osobiście nie chciałabym pomóc komuś takiemu. Takie komentarze o Śląsku ostatnio to standard. Wiem, że część z nich to prowokacje ale takie prowokacje też mają swoje skutki.

czwartek, 16 lipca 2009

Zakaz palenia



Ustawa z dnia 9 listopada 1995 r. o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych.

Zakaz palenia w miejscach publicznych. Co to znaczy, w miejscach publicznych?? Otóż przez zwykłą ciekawość zajrzałam ostatnio do powyższej ustawy, do internetu i okazało się, że ustawowe miejsca publiczne to nie to samo co miejsca publiczne uważane przeze mnie.

Ustawa dotyczy jedynie miejsc ujętych w Art. 5. 1. tzn. zakłady opieki zdrowotnej, szkoły i miejsca pracy. Z doświadczenia jednak wiem, że w tych miejscach zakaz nie wszędzie jest stosowany. Na nic się wtedy zdają upomnienia, prośby etc. Jedynym rozwiązaniem jest powiadomić odpowiednie służby. A tutaj już konsekwencje mogą być różne, bo co w sytuacji gdy pali właściciel, wykładowca, lekarz?? W takiej sytuacji najczęściej nic się nie robi albo...zmienia pracodawcę, uczelnię, szpital.

Nie o tym jednak chciałam pisać w dzisiejszym poście. Co do powyższego sprawa jest jasna natomiast co kryje się pod pojęciem "inne obiekty użyteczności publicznej" w Art.5.1 punkt3 ?? Teraz już wiem, że cokolwiek by to nie było nie należą do nich korytarz w bloku mieszkalnym, klatka schodowa, wiata przystanku autobusowego, chodnik. To nie są już miejsca publiczne ku mojemu ogromnemu zdziwieniu. Dziwne?? Tak, moim zdaniem dziwne.

W związku z powyższym osoba paląca pod wiatą przystanku autobusowego np. w czasie deszczu, gdy jedna osoba stoi na drugiej, pali papierosa zgodnie z prawem. Nie ma bowiem w ustawie zakazu palenia na przystankach komunikacji miejskiej. Zakaz palenia na przystankach może zostać wprowadzony przez organ samorządu terytorialnego i wtedy obowiązuje on na terenie tej jednostki samorządowej. Niestety takich zakazów jest mało.

Zatem zgodnie z prawem jestem systematycznie podtruwana. Nie od dzisiaj przecież wiadomo, że palenie bierne jest bardziej szkodliwe. I uprzedzając opinie palaczy nie zamierzam zacząć palić tylko dlatego aby ułatwić życie innym. Zwyczajnie NIE, mam takie zasady, papierosa nie tknę a poza tym mam co robić z zarobionymi ciężko pieniędzmi.

Podobnie sytuacja wygląda na chodniku, na przejściu dla pieszych gdzie palacz bezkarnie pali papierosa a my dostajemy owym "drogocennym" dymkiem w twarz. Prawo jest bezsilne a my kierując uwagę pod adresem jegomości zostajemy obrzuceni wyzwiskami. Bo przecież jak śmieliśmy zwracać mu uwagę. On jest nałogowcem i trzeba go zrozumieć, to jak tlen dla nas.

Wszystko zależy od kultury i dobrego wychowania palaczy. Niestety w tym przypadku zdecydowana większość nie zna znaczenia tego słowa...

środa, 15 lipca 2009

Podpisz weksel, dostaniesz pracę


Firmy coraz częściej w dobie kryzysu finansowego uzależniają podjęcie pracy przez pracownika od podpisania weksla in blanco. Nie są to już tylko małe firmy, chociaż to właśnie tam najczęściej można zaobserwować taką sytuację.

Niestety nie jest to nowość i nie powstało to na skutek kryzysu finansowego. Kryzys finansowy co najwyżej zwiększył ilość takich firm albo po prostu problem został zauważony. Pracodawcy korzystają z możliwość jakie daje im rosnące bezrobocie, brak wiedzy na ten temat przyszłych pracowników, naiwność etc.

Weksel in blanco podpisywany jest oficjalnie na wypadek strat jakich dokona pracownik w firmie. Pracodawca zastrzega, że to tylko wtedy będzie użyte i że trzeba uważać na to co się robi bo przecież on musi z czegoś utrzymać rodzinę.

Pracownik po takiej rozmowie z przyszłym szefem często dochodzi do wniosku, że przecież wcześniej nie zdarzyło mu się niczego nigdzie zniszczy więc nie ma strachu a praca jest mu niezbędna do normalnego funkcjonowania. Ma pewne zobowiązania i musi im podołać. Wynikiem takich przemyśleń jest zgoda pracownika na podpisanie weksla.

Wraz z podpisaniem weksla i przyjęcia oferty pracy zaczynają się często problemy. Bo jeśli pracodawca to uczciwy człowiek to wszystko będzie dobrze ale jeżeli nie??

Jeśli pracodawca okaże się człowiekiem nie uczciwym to zaczyna się "koszmar". Wszystko co się da jest podciągane pod stratę i pracownik jest co chwila obciążany. Na początek z bieżącej wypłaty. Pracownik stara się więc pracować więcej i lepiej. Nie przynosi to jednak efektu. Obciążenia się powtarzają. Postanawia więc zakończyć w/w pracę i poszukać lepszego zatrudnienia. I okazuję się, że wraz z próbą zakończeniem pracy pracodawca, po wspaniałomyślnej zgodzie na opuszczenie jego szeregów, przypomina sobie inne przewinienia, na które chciał przymknąć oka dla "dobrej współpracy". Jeśli jednak pracownik podjął taką decyzję to przedsiębiorca nie może być stratny i ... czek znajduję zastosowanie.

Reasumując: Oficjalnie weksel został podpisany dobrowolnie. Można było przecież odmówić. Do podpisania weksla nie powinno jednak nigdy dojść. Pracodawca posuwając się do takiej formy szantażu postępuje nie zgodnie z Kodeksem Pracy. Podpisanie weksla to ryzyko, które w wielu sytuacjach się nie opłaca, a którego pracownik się podejmuję bo wydaję mu się, że nie ma wyjścia, bo wierzy, że będzie dobrze, bo chce tak myśleć. W głowie dominuje wtedy tylko jedna myśl - Musze mieć pracę. A potem...potem jest już za późno.

NIE PODPISUJCIE WEKSLI IN BLANCO!!!

wtorek, 14 lipca 2009

Między rekrutacją a derekrutacją


Ostatnio zapewne również przez kryzys finansowy sporo się mówi o utracie pracy i problemach ze znalezieniem nowej. O tym, że znowu nadszedł czas pracodawcy a pracownik nie ma nic do powiedzenia. Zastanawiamy się co czuje człowiek, który stracił pracę i który nie może jej znaleźć a ma na utrzymaniu rodzinę.

Natomiast rzadko albo wcale nie zastanawiamy się nad tym co czuje człowiek, który męczy się na obecnie zajmowanym stanowisku pracy?? Ma dosyć zmian, ciągłego dodawania nowych obowiązków za tą samą stawkę miesięczną, atmosfery panującej w firmie, kumpli którzy donoszą do szefa etc. Stresy nie pozwalają spać, jeść, nie pozwalają na normalne funkcjonowanie. Sama przechodziłam przez coś takiego parę lat temu. Miałam pracę, wszyscy mówili ciesz się a ja... ja czułam się jak w zamkniętej klatce. Bez możliwości wyjścia. W pracy wieczne krzyki, przeklinania - głowa pękała. Odporność miałam coraz mniejszą a atmosfera firmy trwała nadal. Ktoś powie: Trzeba się zwolnić i poszukać nowej pracy. Ja tak zrobiłam ale obecnie nie jest to takie proste.

Można się zwolnić tylko co dalej. Gdzie szukać pracy, jakiej pracy szukać, za co utrzymać rodzinę w między czasie?? Wszystko drożeje i raczej nie będzie odwrotnie. Na rynku pracy jest dużo bezrobotnych a propozycji coraz mniej bo firmy są likwidowane. Znaczenie ma wiek, wykształcenie. Nie doświadczenie pomimo, że tyle się o nim mówi. Doświadczenie ma znaczenie tylko wtedy jak idzie w parze z wiekiem i wykształceniem.

I jak się zwolnić z pracy w takiej sytuacji. Z pracy, która jednak daje środki na życie. Dzięki, której można raz w roku pojechać z rodziną na wczasy i w sklepie zrobić zakupy. Założyć własną firmę?? Ale jaką?? Kryzys przecież dotknął wszystkich nie tylko nas. Wszyscy oszczędzają. Kolejna piekarnia, zakład pogrzebowy...

I znowu pojawia się rozwiązanie. Zwolnić się i iść na zasiłek. Pół roku pewna kwota wpływa na konto i przez ten czas można myśleć dalej. Już spokojnie bez szefa nerwusa nad głową. Tak ale żeby dostać zasiłek trzeba zostać zwolnionym a nie zwolnić się samemu a to nie każdemu szefowi może być na rękę. Znani są przecież i tacy, którzy dla zasady powiedzą NIE. Co w takiej sytuacji?? Jak problem rozwiązać i nie zwariować??

Wiem, wiem UP wypłaca zasiłek również w sytuacji kiedy zwolnimy się sami ale nie od razu tylko po paru miesiącach a z czego żyć przez ten czas??...

poniedziałek, 13 lipca 2009

Projekt ustawy tzw. żłobkowej


Ostatnio na tapecie jest projekt ustawy zakładający pomoc rodzicom;) a przede wszystkim matkom, które po urlopie macierzyńskim chcą wrócić do pracy. Państwo zapłaci za opiekę dzieci do lat trzech

Nie jest tajemnicą, że znaleźć miejsce dla swojej pociechy w żłobku graniczy z cudem. Sama tego doświadczyłam więc wiem o czym mowa. Miesiąc po narodzinach Kuby poszłam zgłosić malucha do żłobka. Był koniec lutego. W planach miałam od września wrócić do pracy i tak też go zgłosiłam. Dowiedziałam się wówczas, że jest na liście rezerwowej jako 70. Rocznie żłobek przyjmuje ok. 20 dzieci. Szok. Wniosek prosty, Kuba pójdzie dopiero do przedszkola bo do żłobka nie ma szans się dostać. Wszystko to zasługa wyżu demograficznego. Wyżu a właściwie niżu, który spowodował zamknięcie wielu żłobków, przedszkoli, szkól.

W związku z powyższym wydawało by się, że pomoc państwa jest zbawieniem. Niestety. Pomoc miałaby być udzielana np. w formie tzw. "bonów na nianie" i tu pojawia się pytanie jakiej wartości będą te bony Wiadomo przecież, że niania to luksus a za luksus się płaci. Niania zgodnie z informacjami zasłyszanymi z mediów kosztuję od 1000-3000pln/miesiąc i wszystko zależy np. od miasta. Dużo?? Powiedziałabym, że sporo. No ale to wolny rynek i zawsze jest możliwość nie skorzystania z tej opcji.

Wracając jednak do pomocy państwa to wartość bonów na nianie nie jest jeszcze do końca znana jednak z wiadomości, które do mnie dotarły wynika, że będzie to kwota uwaga...300pln. Można się śmiać albo płakać jak kto woli. Aby otrzymać jednak bony trzeba nianie zatrudnić legalnie co oznacza większe koszty. Zakładając więc, że kwota bonów będzie jednak wyższa to pewnie i tak duża część rodzin nie będzie mogła sobie na taką przyjemność pozwolić.

Drugą możliwością skorzystania z pomocy państwa jest posłanie pociechy do prywatnego żłobka. Żłobków prywatnych jeszcze nie ma zbyt wiele ale to się ma zmienić. W tym przypadku pomoc miałaby polegać na możliwości odliczenia sobie kosztów od podatku. Pięknie tylko najpierw trzeba mieć pieniądze żeby je wyłożyć. Podejrzewam jednak, że będzie to mimo wszystko tańsza opcja. Co nie zmienia faktu, że i tak kosztowna.

Nie można jednak wszystkiego negować. Każda pomoc jest mile widziana. Wszystko jednak wskazuję na to, że niewiele osób będzie mogło korzystać z możliwości jakie dawać będzie ustawa a już na pewno nie ta grupa ludzi, do której z założenia była ona kierowana. Wiele kobiet pewnie będzie wolało zostać w domu z dzieckiem i nie martwić się czy aby na pewno trafiła na porządną nianię lub czy starczy nam pieniędzy na żłobek w przyszłym miesiącu.

Pomoc państwa to fajna sprawa nie można jednak uzależniać rodzenia dziecka od takiej pomocy. Nie są to pieniądze, które rozwiążą problemy rodzicielstwa. Nie brałabym ich pod uwagę podejmując decyzję o macierzyństwie a niestety ustawa a właściwie wprowadzenie jej w życie właśnie taki ma cel - zachęcić kobiety do macierzyństwa...

sobota, 11 lipca 2009

Ustawa rodzinna


Na początek podam źródło:
Dz.U. z 2008r nr 237 poz. 1654.

Bardzo bym chciała aby opisane przeze mnie poniżej sytuację, wątki ułatwiły rozmowę z szefem kobiecie powracającej do pracy. Niekiedy znajomość tematu nie gwarantuję powodzenia przedsięwzięcia a poruszone kwestie potrafią wybić i przyprawić o zawrót głowy.

Dla mnie najważniejszy okazał się art. 186.7. uprawniający do zmniejszenia wymiaru czasu pracy, jednak nie niżej jak 1/2 etatu oraz art. 186.8 par.1 w brzmieniu: "Pracodawca nie może wypowiedzieć ani rozwiązać umowy o pracę w okresie od dnia złożenia przez pracownika uprawnionego do urlopu wychowawczego wniosku o obniżenie wymiaru czasu pracy do dnia powrotu do nieobniżonego wymiaru czasu pracy, nie dłużej jednak niż przez łączny okres 12 miesięcy. Rozwiązanie przez pracodawcę umowy w tym czasie jest dopuszczalne tylko w razie ogłoszenia upadłości lub likwidacji pracodawcy, a także gdy zachodzą przyczyny uzasadniające rozwiązanie umowy o pracę bez wypowiedzenia z winy pracownika."

Z artykułów wynika, że w okresie 12 miesięcy od złożenia wniosku o zmniejszony wymiar czasu pracy możliwe jest jedynie przeniesienie na inne stanowisko, równorzędne do wykonywanego obecnie i adekwatne do posiadanego wykształcenia. Nie wchodzi zatem w grę przeniesienie np. Specjalisty ds. Kadr na stanowisko portiera. Nawet wtedy gdy godziny pracy i wynagrodzenie nie ulegną zmianie. Taka zmiana stanowiska była by bowiem degradacją. Nie jest również możliwa zmiana wynagrodzenia (poza proporcjonalnym obniżeniem wynikającym z zmniejszonego wymiaru czasu pracy), chyba że w górę.

Istotne jest również, że ustawa rodzinna dotyczy wszystkich pracodawców na polskim rynku pracy zarówno pracodawców państwowych jak i prywatnych. Nie jest to takie oczywiste dla wszystkich jakby się wydawało. Spotkałam się bowiem z opiniami, że ustawa dotyczy jedynie pracodawców państwowych bo prywatny ma własny kapitał i kieruję się czym innym;).

Następny ważny artykuł: Art. 189.1. "Jeżeli oboje rodzice lub opiekunowie dziecka są zatrudnieni, z uprawnień określonych w art. 148 pkt 3, art. 178 § 2, art. 1821 § 1, art. 186 § 1 i 2, art. 1861–1865, art. 1867, art. 1868 i art. 188 może korzystać jedno z nich".

Zgodnie z nim nie jest możliwe aby matka korzystała z ochrony przed zwolnieniem po powrocie do pracy z urlopu macierzyńskiego gdyby w tym czasie ojciec przebywał na urlopie wychowawczym i sprawował opiekę nad dzieckiem. To było by nie zgodne z prawem. W związku z tym do wniosku kierowanego do pracodawcy o zmniejszony wymiaru czasu pracy kobieta powinna dołączyć oświadczenie partnera/męża o rezygnacji z jego strony z urlopu wychowawczego w tym czasie.

Pisząc wniosek do pracodawcy trzeba pamiętać, że tak naprawdę nieistotne jest w jaki sposób się go napiszę. Wystarczy zamieścić w nim informację o gotowości powrotu do pracy np. na 1/2 etatu wraz z datę powrotu. Nie ma potrzeby powoływać się na ustawę, artykuły etc. ponieważ ustawa obowiązuję i pracodawca ma obowiązek się do niej stosować. W rzeczywistości jednak lepiej w piśmie zamieścić istotne artykuły, pismo wygląda wtedy bardziej profesjonalnie.

W przypadku nie uwzględnienia wniosku przez pracodawcę (nie wyrażenie zgody na zmniejszony wymiar czasu pracy, próba zwolnienia etc.) najlepiej zgłosić się do najbliższego PIP-u. Wówczas kierowana jest do odpowiedniego sądu skarga na pracodawcę.

Trzeba o siebie walczyć!!!

czwartek, 9 lipca 2009

Pierś czy butelka ??
Dlaczego to takie istotne??


Pięć miesięcy temu urodziłam dziecko, syna. W rodzinie zapanowała ogromna radość. Kuba jest zdrowym dzieckiem i ładnie się rozwija. Po miesiącu zadecydowaliśmy zmienić sposób karmienia i z piersi przeszliśmy na butelkę. Powodów było trochę ale w tym poście nie są one istotne.

Przejście na butelkę zbiegło się z pierwszymi spacerami i ogólnym zachwytem znajomych, sąsiadów i zupełnie obcych osób nad nowym obywatelem. Najczęściej padało z ust wiele pytań m.in. jak się nazywa, czy pozwala spać w nocy, czy jest zdrowy i... właśnie o to "i" tutaj chodzi;( Wszystko było by pięknie gdyby to pytanie nigdy nie padło. Miło jest przecież widzieć, że ludzie zauważają pojawienie się nowego członka rodziny tak długo wyczekiwanego. Niestety pytanie musiało zostać zadane.

To jedno najczęściej zadawane pytanie nie daje mi spokoju. Pytanie brzmiało: Karmi pani piersią?? A dlaczego nie?? I tutaj zaczynała się dyskusja zupełnie niepotrzebna nikomu. Dyskusja, która w kilku sytuacjach miała nawet na celu namówienie mnie do powrotu karmienia piersią. Przedstawiano mi szereg zalet owego karmienia, o których ja wiedziałam doskonale. W tych dyskusjach jednak moja znajomość tematu nie miała żadnego znaczenia a już na pewno najmniejszego znaczenia nie miała podjęta przeze mnie decyzja;( bo przecież jestem młoda i niewiele wiem o życiu...

Ale nie o rację mi tutaj chodzi. Dla mnie to sfera bardzo intymna. Mogę na ten temat porozmawiać ewentualnie z przyjaciółką ale z obcą osobą w żadnym wypadku. Nie rozumiem o co chodzi w tak często zadawanym pytaniu. I dlaczego wszystkich albo prawie wszystkich to interesuje. Pytanie w żadnym wypadku nie oddaje zainteresowania jakie zapewne miał w planach zadający. No chyba, że nie o zainteresowanie tutaj chodziło.

Zapewne nie bez wpływu na takie sytuacje jest obecna "nagonka" na karmienie piersią. Ale żyjemy przecież podobno w wolnym kraju i chyba można jeszcze podejmować samodzielne decyzje. Jeśli jestem w błędzie to proszę uświadomcie mnie.

Jestem osobą dorosłą, odpowiedzialną za siebie i przede wszystkim za mojego synka i skoro taka decyzja zapadła znaczy się były ku temu powody. Nie potrzebuję o nich rozmawiać. Nie mam obowiązku o nich wszystkich informować bo to jest moje życie. Kuba jest dzieckiem zadbanym, szczęśliwym, spokojnym i widać, że czuje się bezpiecznie w domu rodzinnym. Po co więc to wszystko??

Okazać zainteresowanie można na wiele różnych sposobów nie koniecznie zaglądając komuś pod bluzkę...

wtorek, 7 lipca 2009

Przepisy a życie


Po dłuższym zastanawianiu się podjęłam decyzję o kolejnej próbie podejścia do egzaminu na prawo jady. Zapisałam się na teorie. Termin egzaminu teoretycznego został wyznaczony na 07.07. Zgłosiłam się więc w dniu dzisiejszym na egzamin, napisałam go i z wynikiem pozytywnym opuściłam sale. Następnym krokiem było ustalenie daty egzaminu praktycznego. Ustawiłam się zatem, jak większość zainteresowanych, w kolejce i po paru minutach byłam już przy okienku. Przy okienku czar sukcesu prysnął i nastąpiło zderzenie z szarą rzeczywistością, zdziwienie, które jest trudne do opisania. Usłyszałam mianowicie termin owego egzaminu...

...najbliższy możliwy termin, który mi zaproponowano to 22.10.2009, godz. 17.30:( Przypomnę tylko, że sytuacja miała miejsce dziś tj. 07.07.2009. a czas oczekiwania na egzamin to obecnie prawie cztery miesiące. Jak się ma do tego ustawa?? a dokładnie zapis z rozdziału 5 §28.1 i §28.2 o egzaminowaniu osób ubiegających się do kierowania pojazdami?? Gdzie tutaj zachowanie ustawowych 30 dni na wyznaczenie terminu??

Dla zainteresowanych tematem podaje właściwy Dz.U.: Rozporządzenie Ministra Infrastruktury z dnia 27 października 2005 r. w sprawie szkolenia, egzaminowania i uzyskiwania uprawnień przez kierujących pojazdami, instruktorów i egzaminatorów Dz. U. z 2005r., Nr 217, poz. 1834 ze zm. Ostatnia zmiana - Dziennik Ustaw z 2009r nr 78, poz.653.

Dodatkowo wspomnę, że teoria, którą dziś zdawałam jest ważna jedynie przez 6 m-cy co oznacza, że to najprawdopodobniej będzie moje jedynie podejście do egzaminu praktycznego a potem czeka mnie kolejna teoria.

Najgorsze jest jednak to, że w tej sprawie niewiele da się zrobić. Można pisać skargę do dyrektora odpowiedniego WORD-a ale to raczej nie wróży pomyślnie zdanego egzaminu. Pozostaje więc cierpliwie czekać na swój termin i zapisywać się na kolejne wyznaczone terminy...

poniedziałek, 6 lipca 2009

Ustawa o prawie prasowym


Projekt ustawy - prawo prasowe
Czy blogerzy będą musieli się rejestrować

Wczoraj szperając po internecie, szukając zupełnie innych wiadomości, natknęłam się na ustawę o prawie prasowym i mnóstwo artykułów związanych z tym tematem. Okazuję się, że trwają przygotowania do zmiany owej ustawy. Ustawa rzeczywiście ma swoje lata i najwyższy czas ją uaktualnić. Zmiany natomiast mogą objąć również nas blogerów i nie wykluczona jest sytuacja w której blogerzy, miłośnicy stron www. etc. będą zmuszeni zarejestrować swoje cacka w sądzie jako czasopismo lub dziennik a wszystko będzie zależeć od częstotliwości ich wpisów. W przeciwnym razie może grozić nawet kara grzywny.

Zgodnie z proponowanymi zmianami w ustawie to co piszę z przerwami od dwóch lat może być uznane za dziennik lub czasopismo a co za tym idzie ja jako osoba prowadząca bloga, za dziennikarza społecznego/obywatelskiego. Tak, tylko takich dziennikarzy jest sporo. Obecnie prawie każdy ma swoją stronę www lub bloga i zamieszcza na nich wpisy właściwe dla swoich zainteresowań.

Osobiście nie przeszkadza mi ewentualna konieczność zarejestrowania powyższego bloga i jeśli będzie taka potrzeba zrobię to.

Istnieją już zarejestrowane w sądzie strony www i blogi. Zdarzyło się również, że właściciele strony www (niezarejestrowanej a uznanej przez sąd za dziennik) byli zmuszeni zapłacić karę grzywny - Grzywna za prowadzenie serwisu internetowego. W związku z powyższym skoro takie sytuacje mają już miejsce czy wprowadzenie projektu ustawy w życie coś zmieni?? Może aby uniknąć nieprzyjemności każdy z nas, blogerów powinien już dziś udać się do sądu z wnioskiem o zarejestrowanie??

Skoro jednak zajmuję się dziennikarstwem to może warto pomyśleć o jakiś warsztatach i rozszerzyć swoją działalność...

Treść ustawy

piątek, 3 lipca 2009

03.07.2007 [*]









Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego

Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzeć
kochamy wciąż za mało i stale za późno

Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny

Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą

ks. Jan Twardowski

Tych co się Kocha szybko odchodzą,
Zbyt szybko;(...