wtorek, 23 czerwca 2009

Projekty, ustawy....



Rewolucja w prawach jazdy
Projekt goni projekt a ustawa ustawę. Jeden pomysł "mądrzejszy" od drugiego. Tym razem dostanie się przyszłym kierowcom. Strach pomyśleć co to będzie jak Wielkie głowy wrócą po wakacjach wypoczęci i z nowymi pomysłami.

Mam wrażenie, że to właśnie na tą ustawę czekaliśmy całe lata. Ustawa wprowadzi ład i porządek na świecie a już na pewno w naszym kraju:) Wreszcie będzie bezpiecznie i spokojnie na drogach. Śmiechu warte!!!

Z artykułu/ustawy wynika, że błędy i przestępstwa drogowe (wypadki) popełniają głównie nowi kierowcy (no bo jaki sens byłby wprowadzać taką ustawę gdyby było inaczej) i to w okresie pierwszych dwóch lat. Po tym terminie stajemy się kierowcami wybitnymi. Natomiast doświadczeni kierowcy jeżdżą bezbłędnie a coś takiego jak rutyna Polaków nie dotyczy o ile w ogóle istnieje. Paranoja.

Okazuję się, że te wszystkie wypadki na drogach to młodzi ludzie powodują. Trzeba ich tępić, karać a najlepiej w ogóle nie przyznawać prawa jazdy.

Takich "świetnych" pomysłów jest więcej:
Cenzura programów kulinarnych
Projekt tzw. pakietu antykryzysowego

I jak tu w tym kraju być normalnym....

poniedziałek, 22 czerwca 2009

Moja miłość :)



Jesteś całym moim życiem,
Spełnionym marzeniem najskrytszym,
Słońcem gorącym,
Kwiatem pachnącym,
Celem życia, miłością
I wielka radością.

niedziela, 21 czerwca 2009

Asertywność


Asertywność to ważna cecha osobowości zwłaszcza w obecnych czasach. Nie jest to jednak stała cecha i nikt się z nią nie rodzi. Asertywności się uczymy a potem stosujemy się do niej we właściwych sytuacjach.

Wielu z nas uważa, że asertywność to agresja, że to zachowanie niekobiece. To nie prawda !!!

Asertywność pozwala nam szanować siebie i innych. Nie wszyscy jednak potrafią opanować tą ważną cechę tak jak nie wszyscy potrafią uszanować słowo "nie" w ustach drugiej osoby. Nie wszystkim asertywność "leży" ale kiedy już się do niej przekonamy poprawia w istotny sposób życie nasze i innych. Warto zatem wiedzieć, że:

Masz prawo powiedzieć "NIE"
Masz prawo wyrażać swoje uczucia i oczekiwać akceptacji
Masz prawo być traktowany z szacunkiem
Masz prawo zmienić zdanie
Masz prawo popełniać błędy
Masz prawo prosić o to, czego chcesz
Masz prawo powiedzieć "nie wiem"
Masz prawo nie brać odpowiedzialności za odczucia innych osób...

czwartek, 18 czerwca 2009

Ireneusz Krosny - Świetne !!!


filmiki kabarety, kabaret

Wizyta na uczelni


Wczoraj zgodnie z zapowiedzią wybrałam się na uczelnie. Cel: dopełnienie formalności związanych z moim powrotem do pracy po urlopie macierzyńskim. Wszystko wskazywało na pokojowy przebieg sprawy bo przecież wcześniej rozmawiałam z szefową i zapewniała mnie, że z Jej strony nie napotkam problemów.

Przygotowałam się zatem do spotkania. Wniosek do Rektora opatrzony w odpowiedni Dz.U., wyliczony urlop wypoczynkowy zaległy i obecny etc. i poszłam ....

Zaczęło się sympatycznie. Krótka rozmowa z koleżanką z działu nastawiła mnie optymistycznie do powrotu do życia zawodowego. Niestety już za chwilę nastrój miał prysnąć.

Spotkanie z szefową okazało się trudniejsze niż przypuszczałam. Nie przebiegło wcale tak bezproblemowo jak zakładałam. Nie ograniczyło się do przyjęcia wniosku przygotowanego wcześniej przeze mnie. Pomimo moich racji sprawa utknęła i ciężko było ruszyć dalej.

Poszłam więc z wnioskiem do działu kadr, z tym samy wnioskiem, który nie został zaakceptowany przez szefową. I tam pismo bez żadnego problemu zostało przyjęte. Potwierdzono mi dostarczenie dokumentu i Pani poinformowała mnie, że odpowiedź w formie pisemnej (czysta formalność) zostanie przesłana pocztą. Takim sposobem udało mi się sprawę dociągnąć do końca jeszcze tego samego dnia.

Tylko gdzie w tym wszystkim obiecany brak problemów ze strony szefowej....

piątek, 12 czerwca 2009

Europa XXI wieku


Jeszcze do niedawna wydawało mi się, że co to za problem przejść się z wózkiem dziecięcym z jednego końca miasta na drugie. Przecież wystarczy zabrać buteleczki z jedzenie, ubrać maleństwo i w drogę. Niestety nic bardziej mylnego.

Z przeciwnościami losu w postaci krawężników, dziur, samochodów stojących na całym chodniku co skutecznie uniemożliwia przejście etc. walczę już od ponad czterech miesięcy bo tyle ma mój synek. Myślałam, że już na wszystko jestem przygotowana i nic mnie nie zaskoczy. Dzisiaj jednak czekał mnie istny maraton. Postanowiłam bowiem zrobić mojej Drugiej Połowie pyszny obiadek. Cel opatrzony. Przyszedł czas na realizację planów. Droga: bankomat, sklep rybny, sklep warzywny i powrót do domu. Proste prawda?? Główna droga miała mnie zaprowadzić wszędzie.

Wyszłam więc z domu z moim małym skrzatem i ... już po chwili zaczęły się "schody". Okazało się, że chodnik, którym dotychczas chodziłam do bankomatu właśnie jest w przebudowie i powstaje:( Na szczęście jest zawsze druga strona drogi. Ale na drugiej stronie raj tez nie trwał długo. Pod koniec chodnika okazało się, że chodnik jest ładny ale nie dokończony. Pozostał trawnik.

Nawet jeśli Jimmy miał zamiar spać to właśnie mu się odechciało:( Trudno mu się dziwić. Takie wertepy ciężko przespać. Myślę sobie nadrobi to później.

A ja walczę z wózkiem dalej.

Dalej chodnik już jest. Super - jest nadzieja. Radość jednak nie trwała długo, ba powiedziałabym nawet, że nie zdążyła się zacząć. Chodnik w pewnym momencie kończył się zatoczką ... dla samochodów. Wow. Samochody ważna sprawa ale jak ja mam przejść na drugą stronę - chwilowo akurat wyposażoną w chodnik?? Stoję więc w zatoczce z wózkiem, metr od przejścia dla pieszych i czekam ... na zielone światło (nie wspominam już oczywiście o pokonanych przy okazji krawężnikach i innych wybojach. Do tego się już przyzwyczaiłam i nawet tych przeszkód nie zauważam). Oooo zmieniło się światło i wreszcie można było opuścić zatoczkę. Udało się. Jestem pod bankomatem.

Teraz tylko sklep jeden, drugi i do domu. No i znowu kłody pod nogi bo ja z wózkiem a sklepik ma dwa stopnie:( Wózka a tym bardziej synka na dworze, przed sklepem nie zostawię. Mowy nie ma. Taszczę wiec wózek do środka a potem w drugą stronę cięższy trochę o zakupy:) - Dziecko na mnie patrzy zdziwione a ja sapie jak parowóz. Co się dziecku dziwić on jeszcze nie wie w jakim szalonym kraju się urodził.

I naglę po chwili wytchnienia i ulgi, po pokonanej drodze, stwierdziłam, że wcale nie ma na dworze tak chłodno jak mówił mąż. Ale jak tu się dziwić po takim maratonie każdemu by było ciepło. Ufff teraz pozostał jedynie powrót do domu. Plan zrealizowany.

środa, 3 czerwca 2009

Prawko


Dla zabicia czasu poszłam dzisiaj do naszego WORD-a dowiedzieć się czy oni w ogóle mają jeszcze moje dokumenty u siebie. I okazało się, że owszem mają i dodatkowo mam sporą nadpłatę. Nie ukrywam zaskoczyła mnie ta informacją ale skoro tak to przecież trzeba z tego skorzystać. Zapisałam się więc bez zastanawiania się na egzamin teoretyczny:) Termin miesięczny ale przynajmniej dobrze się przygotuję. Potem trzeba będzie pomyśleć o jazdach i egzaminie praktycznym. Pierwsze "koty za płoty", tym razem się zaprę i doprowadzę sprawę do końca. Do upartych świat należy...